Korolówka losy

Miejscowość położona na Wyżynie Podolskiej. Nad rzeką Niczławą i potokiem wpadającym do niej. Wyżyna Podolska jest to kraina czarnoziemu stepowego. Są to bardzo żyzne gleby co sprawia, że można uprawiać z powodzeniem na nich praktycznie wszystkie rośliny. Tę krainę opisał w swych wierszach Wincenty Pol w Pieśni o ziemi naszej.

Jak zasięgnie tylko oko,
I daleko i szeroko,
Świat kłosami tylko płynie,
I w obszarach oko ginie…

Kłosy płyną w lekkiej fali,
A gdzieś widne w sinej dali
Brzozy smutne i powiewne
I dąbrowy staro – drzewne…

Ziemie te od niepamiętnych czasów były plądrowane przez różne oddziały czy watahy. Przebywały na tej ziemi oddziały rzymskie, które obóz swój miały w Okopach św. Trójcy. Najeżdżały te tereny watahy tatarskie, tureckie, kozackie. W grotach można było odnaleźć naczynia gliniane i inne przedmioty wykonane ręką człowieka. Z tych faktów wynika, że życie na tych terenach istniało już w epoce kamiennej, a może jeszcze wcześniej. Powodem wczesnego osiedlania się ludzi był łagodny klimat i żyzne ziemie.

  

W takiej krainie znajduje się Korolówka. Ulokowana na czterech stokach. Jary oddzielające je łączą się w jeden i wpadają do Niczławy. Pierwsza wzmianka o miejscowości pojawia się około 1540 r. Pierwszą nazwę miejscowości można odnaleźć na mapie „Rzeczpospolita mapa – 1770 r.”opracowanej przez kapitana Korpusu Artylerii Koronnej B. Folina. Na tej mapie widnieje nazwa Korelowka. Następnie w „Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczpospolitej „w tomie 9 na stronie 248, przy opisie Mielnicy jest podane „Leżące nad Dniestrem miasteczko Mielnica przez setki lat wchodziło w skład rozległych włości Lanckorońskich h. Zadora. Przez małżeństwo Barbary Julianny z Brzezia Lanckorońskiej {1779-1846} z Jerzym Jakubem Dunin- Borkowskim h. Łabędź {1764- 1813} właścicielem Korolówki…”. „Ilustrowany kalendarz Wszechświatowy na rok Pański 1927„ podaje wykaz miejscowości, w których odbywały się jarmarki. Wykaz ten obejmuje wszystkie miejscowości w dawnym zaborze Austryjackim i Rosyjskim. W tym kalendarzu można odnaleźć: „Korolóka pow. borszczowski: 29 stycznia we środę Środopustną i po Wniebowstąpieniu obrz.,24 czerwca, 8 sierpnia, 10 września, 9 listopada, 18 grudnia. Co czwartek targ.” Także w „Przewodniku po Województwie Tarnopolskiem” przy opisie powiatu Borszczów można odnaleźć zmiankę o Korolówce: „Cztery km na południe od Wysuczki znajduje się Korolówka miasteczko niegdyś bogate, dziś podupadłe, pięknie położone na zboczu jaru Niczławy. Zachowało się tam kilka starych dworków o ozdobnych facjatach, dawny pałac przerobiony na spichlerz i duża jaskinia.”

Społeczność

Przed drugą wojną światową Korolówka liczyła 4200 mieszkańców. Byli to Polacy (1390), Ukraińcy zwani Rusinami (1650) i Żydzi (1160). Każda z tych grup miała własne życie religijne i kulturalne.

Najnowszy ośrodek religijny i kulturalny mieli wybudowany Polacy. Wybudowali oni kościół pod wezwaniem św. Józefa, oraz plebanię. Do parafii w Korolówce należały jeszcze cztery kościoły filialne w sąsiednich miejscowościach, tj. Szuparce, Jurjampolu, Strzałkowcach oraz w Skowiatynie. Msze św. w Korolówce odprawiane były w każdą niedzielę oraz w dni powszednie. Ponadto odprawiane były w niedzielę nieszpory, w maju nabożeństwo majowe, w czerwcu nabożeństwo do Serca Pana Jezusa, a w październiku różaniec. W kościołach filialnych odprawiano mszę św. co niedzielę w innym kościele. Pierwszym proboszczem był ksiądz Stanisław Wyczesany. Obok kościoła wybudowano Dom Polski z dużą salą widowiskową. Ponadto obok Domu Polskiego wybudowano urząd gminy. Te trzy budowle powstały na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był Kałuski Stanisław, wójt gminy Korolówka.

Wokół kościoła i Domu Polskiego skupiało się całe życie religijne i kulturalne Polaków. W Domu Polskim urządzano spotkania towarzyskie i oświatowe. Młodzież organizowała zabawy taneczne oraz dawała przedstawienia. Aktorami była miejscowa młodzież. Według zapisów w kronice szkoły powszechnej w Korolówce, w 1908 roku odbyły się uroczystości z okazji 60 lecia panowania Franciszka Józefa I cesarza Austrii (ziemie te po pierwszym rozbiorze Polski znalazły się pod panowaniem Austrii). Msze odprawiono w kościele i w cerkwi, a uroczystości świeckie w Domu Polskim.

Życie religijne i kulturalne Rusinów toczyło się w cerkwi i w Domu Ludowym. Cerkiew wybudowano przy cmentarzu. Fundatorem cerkwi była właścicielka Korolówki hrabina Julianna Dunin – Borkowska herbu Łabędź. Cerkiew wybudowana została na początku dziewiętnastego wieku. Nad jej wejściem umieszczono herb fundatorki. Dom Ludowy Rusini wybudowali po drugiej stronie drogi, w pobliżu cerkwi.

Trzecią wspólnotą, jaka zamieszkiwała w Korolówce byli Żydzi. Mieszkali oni w osobnej dzielnicy, przy targowisku. Mieli oni wybudowane dwie bożnice. Ich życie religijne i kulturalne toczyło się w tych budynkach.

Edukacja

Jedynym wspólnym obiektem gdzie dzieci wszystkich trzech wspólnot spotykały się i uczyły była szkoła powszechna.

W Korolówce pierwszą szkołę powszechną, wybudowała hrabina Julianna Dunin – Borkowska w 1827 roku, była to szkoła sześciozimowa. Była ona czynna przez sześć miesięcy zimowych w roku. Fundatorka zobowiązywała się na ten okres zaopatrzyć szkołę w opał. Ponadto dla nauczyciela uczącego w tej szkole, przeznaczyła dwie morgi ziemi jako wynagrodzenie za pracę oraz 52 złotych reńskich w austriackiej walucie, a także osiem korcy zboża. Ponadto gmina Korolówka zobowiązała się płacić nauczycielowi 10 złotych reńskich oraz 4 ¾ korcy zboża. Społeczność żydowska z Korolówki płaciła 12 złotych reńskich, oraz wieś Jurjampol płaciła 5 złotych reńskich i dwa korce zboża. (nazwa gmina Korolówka użyta w tych zapisach dotyczy społeczności, która gospodarowała na własnej ziemi)

świadectwo szkolne

Szkolny budynek posiadał jedną izbę lekcyjną, w której uczył jeden nauczyciel. W 1878 r. wspólnota gminna rozpoczęła starania o powiększenie szkoły. W 1881 r. Okręgowa Szkolna Rada wyraziła zgodę na dobudowanie do istniejącego budynku jeszcze jednej izby lekcyjnej. W 1885 r. C.K. Krajowa Szkolna Rada zażądała policzenia wszystkich uczniów i przesłania wykazów do Lwowa. Po przeanalizowaniu tych danych, przydzielono drugiego nauczyciela i od 1891 r. w Korolówce uczyło dwóch nauczycieli. Gaża roczna pierwszego nauczyciela wynosiła 450 złotych reńskich plus dodatek za kierownictwo 50 złotych reńskich. Dla drugiego nauczyciela gaża roczna wynosiła 270 złotych reńskich oraz deputaty w naturze, ponadto uprawiali oni grunt szkolny. W tym czasie weszły  nowe przepisy dotyczące prowadzenia szkół wiejskich. Obowiązkiem uczęszczania do szkoły objęto wszystkie dzieci  zamieszkałe na wsi . W tej sytuacji istniejąca szkoła była za mała. W 1890 roku C. K. Krajowa Szkolna Rada we Lwowie postanowiła przeprowadzić reorganizację szkoły w Korolówce. Postanowiono zakupić większy budynek i w nim urządzić nową szkołę. Budynek taki z odpowiednią działką był niedaleko centrum. Kupiono całą tę nieruchomość za kwotę 1630 złotych reńskich. Budynek był murowany i posiadał sześć izb. Po zakupie budynku i przystosowaniu go dla potrzeb szkoły zaczęto tworzyć szkołę sześcioklasową. Na początku miało pracować czterech nauczycieli. Wynagrodzenie ich było uzależnione od stażu pracy i kształtowało się od 350 do 500 złotych reńskich w stosunku rocznym. Oprócz pensji każdy nauczyciel otrzymywał deputat w naturze w postaci zboża, kukurydzy i gryki, ponadto miał działkę ziemi. Tak wyglądał rozwój oświaty w Korolówce pod zaborem austriackim. Do 1920 roku w szkole uczono języka polskiego ukraińskiego i niemieckiego a także rachunków, przyrody, śpiewu, rysunku oraz gimnastyki. Ponadto każda grupa wyznaniowa miała religię, ze swoim duchownym.

Po odzyskaniu niepodległości w 1920 r. Ministerstwo Religii i Państwowej Oświaty, przyznało szkole w Korolówce statut szkoły sześcioklasowej. Zmienił się też program nauczania. Językiem nauczania był język polski. W tym języku uczono wszystkich przedmiotów. Wprowadzono dodatkowo język ukraiński od trzeciej klasy, a niemiecki od szóstej klasy. Taki zakres nauczania istniał do rozpoczęcia II wojny światowej. Wg. kroniki szkolnej z 1934 r. do szkoły w Korolówce uczęszczało 354 uczniów, w tym : 74 rzymsko-katolików, 122 greko-katolików i 158 żydów.

Pierwszym nauczycielem i kierownikiem szkoły w Korolówce był Adam Anderst (Anerst). Pracę rozpoczął od 9 listopada 1820r i pracował do 1 września 1857. Jak rozpoczynał pracę miał 17 lat. Władał w piśmie i mowie 3 językami, tj. j. polskim, j. ukraińskim i j. niemieckim. Był wyznania rzymsko katolickiego. Po jego śmierci przez rok szkoła była nieczynna z powodu braku nauczyciela. Od 1 września 1860r tymczasowo objął posadę Hilary Sonewycki. Był on synem proboszcza miejscowej cerkwi grecko katolickiej. Swoją pracę rozpoczął od utarczek z gminą w sprawie remontu szkoły, która potrzebowała pilnego remontu i nowego wyposażenia w podstawowe meble. Po uporaniu się z tymi problemami, rozpoczął naukę dzieci. Uczył przez 7 lat, tj. do 1867 roku. Następnym nauczycielem był Adolf Tchorzewski, który dokończył remontu szkoły. Następnym kierownikiem szkoły był Jan Żołnierz, który uczył do 1904 roku. Na koniec swej pracy został odznaczony srebrnym krzyżem zasługi. Z tej okazji odbyła się uroczystość w szkole, na którą przyjechało dużo gości. Nowym kierownikiem został Edmund Unolt, który kierował szkołą do 1920 r. W 1920 r. kierownikiem szkoły został Mikołaj Jurczyk, który sprawował kierownictwo do emerytury, tj. do 1935 roku. Po nim kierownictwo objął Izydor Jabłoński, który kierował szkołą do wybuchu wojny.

W szkole oprócz nauczyciela – kierownika, uczyli m.in.: Maria Żulewicz, Mieczysław Kempa, Władysława Haldzicka, Józef Baczyński, Stefan Demkin,  Leokadii Surowcib, Jan Andruszko, Czesław Serpnicki, Zofia Kowpakowa, Wanda Kracasibna i wiele innych nauczycieli. Do rozpoczęcia wojny w sumie w szkole uczyło około 50 nauczycieli.

  

Edukacja w czasie wojny

w górnym rzędzie 6 od prawej E. Czerniaga, na ławce 5 od prawej J. Czerniaga

W tym czasie lekcje odbywały się jesienią i wiosną, natomiast zimą tylko wtedy gdy był opał i można było ogrzać izbę lekcyjną. Z początkiem 1941 r. (styczeń – luty) przybył do parafii w Korolówce młody wikariusz, ksiądz Kotmij. Pod tym nazwiskiem ukrywał się pochodzący ze śląska ksiądz, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Dłopolski. W Korolówce przebywał on do 1944 roku. Był on bardzo życzliwy i dużo ludziom pomagał. Przed wstąpieniem do seminarium studiował medycynę. Zorganizował on koło ministrantów oraz chór kościelny. Po zmianie okupanta w szkole powszechnej powstały klasy od 1 do 4 z językiem polskim i ksiądz uczył religii. Pozostałych przedmiotów uczył nauczyciel Piwoński. Te dwie osoby dawały dzieciom polskim przedsmak harcerstwa. Co roku organizowali jednodniowe wycieczki do lasu. Każdy z uczestników wycieczki zobowiązany był zabrać z domu dwa lub trzy jajka, chleb oraz kubek, talerzyk i sztućce. Organizatorzy mieli duży garnek i patelnię. Zaopatrzeni w prowiant ruszali w las. Szli polną drogą, wśród pól, na których kołysały się zboża. Po dotarciu na leśną polanę zaczynali urządzać obóz. Dziewczęta chodziły zbierać liście pokrzywy do jajecznicy, a chłopcy po chrust na ognisko a także do źródełka po wodę na herbatę. Po zorganizowaniu wszystkiego, część przygotowywała jajecznicę. Pozostała część przygotowywała boisko do palanta. Po posiłku i po sprzątaniu, dalej bawiono się w podchody i w inne gry do wieczora. Następnie był powrót do domu. Takie obozy były organizowane w 1942 i 1943 r.

II wojna światowa

Wybuch II wojny światowej w Korolówce był spokojny. Na początku września przybyli funkcjonariusze Policji Państwowej z zachodnich terenów RP. 17 września około godziny 10 wjechały tankietki rosyjskie. Przejechały one przez całą miejscowość i pojechały dalej szosą w kierunku Zaleszczyk. W godzinach popołudniowych zjawili się rosyjscy żołnierze i zatrzymywali się przed budynkami gdzie kwaterowali policjanci. Wchodzili do kwater i obcinali policjantom guziki przy mundurach. 18 września rano przyjechały samochody ciężarowe, na które kazali się ładować policji i w ten sposób aresztowano wszystkich policjantów. O losie tych ludzi społeczeństwo dowiedziało się dopiero w latach 90 dwudziestego wieku. Późną jesienią władza sowiecka dała wyraźnie znać o sobie. Rozpoczęły się aresztowania Polaków, którzy zdaniem okupanta byli niebezpieczni dla ich ustroju. W Korolówce aresztowano około 20 obywateli. Część z nich po kilku miesiącach została wypuszczona. Po tych aresztowaniach w każdym polskim domu był przygotowany rubzak z żywnością oraz bielizną  na wypadek ewentualnego aresztowania. Na przełomie stycznia i lutego rozpoczęła się wywózka polskich rodzin na Sybir. Z Korolówki wywieziono około 15 rodzin. Większość z nich została wywieziona do Kazachstanu, tam pracowali w kołchozach lub sowchozach. Po około 2 miesiącach przyszły od nich pierwsze listy, w których opisywali swoją sytuację. Panował tam głód i była ciężka zima. Rodziny mieszkające w Korolówce zaczęły organizować pomoc żywnościową. Władze sowieckie wymyślały różne przeszkody utrudniające wysłanie takich paczek. Zmieniały placówki, z których można było wysyłać paczki. Były to urzędy pocztowe w małych miejscowościach, a godziny otwarcia na każdej poczcie byłe inne. Opakowanie paczki musiało być wykonane z desek i obszyte płótnem. Paczka nie mogła przekroczyć ustalonej przez sowietów wagi, która w różnych urzędach pocztowych była inna. Dopuszczalną wagę sowieci podawali krótko przed rozpoczęciem przyjmowania przesyłek. W przypadku gdy paczka przekraczała wyznaczony limit nawet o parę deko odrzucano ją. Polacy jednak te wszystkie trudności pokonywali i pomoc była wysyłana. Aby opakowanie drewniane było jak najlżejsze deskę o grubości 20 mm przepoławiano na połowę piłką ręczną i otrzymywano dwie deski po około 9mm. Z takich desek zbijano opakowanie. Paczka najczęściej zawierała suchary z suszonego chleba lub bułki, kaszę, mąkę pszenną, wędzoną słoninę lub wędzone mięso. Paczki takie szły do miejsca przeznaczenia dwa, a nieraz i trzy miesiące. Pomoc ta trwała do wybuchu wojny niemiecko – rosyjskiej.

Bezpośrednio po wkroczeniu Rosjanie pozamykali wszystkie sklepy. W ich miejsce utworzyli sklepy zwane sojuzami. Mieściły się one w pomieszczeniach dawnych właścicieli, a towar, jaki się znajdował w sklepie przechodził na własność sojuzu. Sprzedawcami byli dawni właściciele. W sklepach tych towar dawnych właścicieli szybko został wykupiony i półki świeciły pustkami. Okazjonalnie był przywożony towar z Borszczowa, który był wykupywany w ciągu jednego dnia. Brakowało wszystkiego począwszy od zapałek, nafty, mydła oraz innych podstawowych produktów. O butach, bieliźnie czy odzieży tylko można było pomarzyć.

NKWD na podstawie informacji jakie uzyskiwała od informatorów prowadziło wielogodzinne przesłuchania Polaków. Informatorami byli Żydzi i Ukraińcy, którzy wieczorami zakradali się pod polskie domy aby obserwować co się w nich dzieje. Od stycznia 1940 roku sowieci rozpoczęli uświadamiać miejscową ludność o konstytucji radzieckiej i jej znaczeniu. W tym celu podzielili ludność całej miejscowości na grupy po 10 rodzin. Szkolenia w takich grupach odbywały się raz w tygodniu. Na szkolenie przychodził specjalny instruktor, który tłumaczył znaczenie konstytucji oraz przywileje, jakie daje klasie robotniczej. Po skończonym szkoleniu przeprowadzono wybory do rad. Odbyły się one w niedzielę. Przed głosowaniem mieszkańcy zostali poinformowani, że w punktach wyborczych będzie można nabyć słodycze oraz inne drobne towary. Po oddaniu głosu można było przejść do drugiej sali i tam coś kupić. Po zakończeniu głosowania Rosjanie ogłosili, że frekwencja wyniosła 100% i „że wszyscy grażdanie poparli nowy ustrój” (grażdanie z rosyjskiego obywatele). Jesienią 1940 r. rozpoczęto zakładać kołchoz, akcja ta trwała do wiosny 1941 r. Każdego rolnika wzywano po kilkanaście razy do gminy, gdzie dawano mu do podpisania deklarację wstąpienia do kołchozu. Jeśli deklaracja nie została podpisana rolnik w chwilę po powrocie do domu był wzywany przez gońca z powrotem na rozmowę do gminy. Gońców wysyłano na zapas, bo wiedziano, że rolnik za pierwszym razem deklaracji nie podpisze. Po naciskach udało się nakłonić 10 ÷ 15 gospodarzy do wstąpienia do kołchozu. W krótkim czasie zrobiono scalenie gruntów. Grunty dla kołchozu wyznaczono w pobliżu wsi, a grunty zamienne stanowiące działki członków kołchozu znalazły się w dalszej odległości od wsi. Gospodarze, którzy nie wstąpili do kołchozu byli w dalszym ciągu wzywani do gminy celem podpisania deklaracji. Została zmieniona tylko pora wzywania. Goniec z gminy przychodził nieraz w godzinach nocnych i zawiadamiał, że dany delikwent ma stawić się natychmiast w gminie. Były to godziny między 1 a 4 nad ranem. W tym czasie zaczęła powstawać lista najbardziej opornych, przeznaczonych do deportacji, która miała się rozpocząć jesienią 1941 r. Ten plan nie powiódł się, ponieważ 22 czerwca nastąpił atak Niemiec na ZSRR.

Ostatnie oddziały sowieckie w czasie wycofywania się zniszczyły most na potoku w środku wsi. Do Korolówki weszły 28 czerwca przed wieczorem wojska węgierskie. Ominęły przeszkodę w postaci zniszczonego mostu i maszerowały dalej w kierunku Borszczowa. Tak skończyła się okupacja sowiecka, a rozpoczęła okupacja niemiecka. Z tej zamiany cieszyli się tylko Ukraińcy licząc na wolną Ukrainę. Rozczarowanie przyszło jednak bardzo szybko. Okupant zaczął wyznaczać dla wszystkich kontyngenty z płodów rolnych, mięsa oraz mleka. Nastąpiło przymusowe spisywanie i kolczykowanie bydła i trzody chlewnej. Rozpoczęła się wywózka na przymusowe roboty do Niemiec.

Lata okupacji niemieckiej najcięższe były dla ludności żydowskiej, musieli oni nosić na rękawie białą opaskę z wyszytą gwiazdą Dawida. W czerwcu 1942 r. Niemcy zrobili pierwszą łapankę. Okrążyli całą dzielnicę żydowską. Chodzili po domach, wyłapywali poszczególnych mieszkańców, których zastali w mieszkaniu i wyprowadzali ich na plac targowy. Po pewnym czasie przyjechały samochody ciężarowe, na które wszystkich załadowano i wywieziono w nieznanym kierunku. Jesienią 1942 r. nakazano pozostałym Żydom przeprowadzić się do getta w Tłustym. W getcie warunki byłe bardzo trudne – łapanki i wywózki do obozów śmierci, lub do lasów, w których byli rozstrzeliwani. Żydzi z Korolówka zaczęli organizować ucieczki i tworzyć kryjówki w lasach korolówieckich. W lasach znajdowały się groty wydrążone w skałach gipsowych, do których zaczęli się przenosić. Wejścia do tych grot były zarośnięte krzakami, a przez to dobrze zamaskowane. Groty te ciągnęły się pod ziemią po kilka kilometrów mając różne odgałęzienia. W niektórych miejscach przepływały podziemne strumyki. W takich warunkach zdołało przeżyć kilkanaście rodzin.

Ludność polską i ukraińską nękały karne ekspedycje, które przychodziły do gospodarzy po kontyngent, który okupant na nich nałożył. Bito ludzi, zatrzymywano w miejscowym areszcie i trzymano tak długo, aż pozostała rodzina przynajmniej częściowo nie oddała nakazanej daniny. W trakcie takich ekspedycji Niemcy przywozili z okolicznych wsi wieprze, kazali je zabijać i robić wyroby. Gotowe wyroby w paczkach wysyłali do swoich rodzin w Niemczech. Okupacja niemiecka trwała do marca 1944 r. Polacy w okresie zimowym lat 42/43 i 43/44 musieli się w nocy ukrywać, bo zdarzały się napady banderowców na domy polskie. Tam gdzie zastali mieszkańców to ich przeważnie mordowali, mienie rabowali, a dom puszczali z dymem. W samej Korolówce jednak takie wypadki nie miały miejsca.

Zimą 44 roku ruszyła ofensywa wojsk radzieckich na froncie wschodnim. Na początku drugiej połowy marca wojska te weszły do Korolówki. Tym zagonem okrążyli wojska niemieckie znajdujące się pod Kamieńcem Podolskim. Niemcy w okrążeniu tym byli do drugiego kwietnia. W tym dniu spadł obfity śnieg, a grubość jego sięgała około 1 metra. Na drugi dzień przyszło ocieplenie, śnieg zaczął topnieć. Drogi zostały w pierwszych dniach rozjechane przez pojazdy wojskowe, które w tym błocie zaczęły się topić, a tym samym tarasować drogę pojazdom jadącym z tyłu. W krótkim czasie droga była zablokowana. Aby ominąć zablokowaną drogę pozostałe pojazdy wybierały drogę przez pole, w którym przeważnie się topiły. Żołnierze z tych wozów dalszą ucieczkę pokonywali na piechotę. Wojsko to szło w porozdzieranych w strzępy mundurach, a nieraz prawie boso. Jedyną rzeczą, o jaką prosili mieszkańców to o kromkę chleba i trochę ciepłej wody. Wycofywanie tych wojsk trwało do czwartku 7 kwietnia. W nocy z czwartku na piątek weszły ponownie wojska radzieckie. Tego roku Wielkanoc przypadła 10 kwietnia. W Sobotę Wielkanocną ludzie mogli iść do kościoła ze święconką, a w Wielkanoc na rezurekcję. Po świętach ludzie zaczęli chodzić za las, gdzie były porzucone samochody i inny sprzęt. Zaczęli je rozbierać a części przynosić do domu. Pomału życie zaczynało wracać do normy – gospodarze wyjeżdżali w pole, obrabiali ziemię, siali zboża, kukurydzę oraz sadzili ziemniaki.

N. Kałuski – w 2 rzędzie 2 od lewej

Po 15 kwietnia ukazało się obwieszczenie, że w Korolówce w dniu 12 maja odbędzie się pobór do wojska mężczyzn w wieku od 18 do 56 lat. Ludzie zaczęli dyskutować czy stawić się do poboru czy nie. Tymczasem przez Korolówkę przemaszerowała prowadzona pod bronią grupa mężczyzn, którzy nie stawili się do poboru w Jurjampolu. Tam w dniu poboru nie stawił się nikt. W parę dni po tym fakcie w nocy sowieci okrążyli całą wioskę i prawie wszystkich mężczyzn z domów pozabierali i pod bronią zaprowadzili do Borszczowa, a następnie w ten sam sposób do stacji kolejowej, z której już odchodziły pociągi. Tam ich rozdzielili tj. osobno Polaków i osobno Ukraińców. Tak podzielonych załadowali do wagonów i wywieźli do miejsc, w których przygotowywano nowe jednostki. Polacy zostali zawiezieni do Sum i tam wcieleni do wojska polskiego. Po tym incydencie w Jurjampolu mężczyźni z Korolówki już nie dyskutowali. W dniu 12 maja wszyscy mężczyźni, którzy mieli stawić się do poboru stawili się na boisku szkolnym. Wszyscy Polacy poszli do kościoła, tam czekał na nich ksiądz Wyczesany i każdego błogosławił. Po tej ceremonii wszyscy wrócili na plac, pożegnali się z bliskimi i czwórkami pomaszerowali do Borszczowa. W marszu tym brał udział człowiek kulawy od dziecięcych lat. Został on zwolniony przez komisję lekarską w Borszczowie. Na drugi dzień rano cała kolumna wyruszyła pieszo do stacji kolejowej w Husiatynie, tam rozdzielono Polaków i Ukraińców i każdą grupę wywieziono w inne miejsca. Polacy zostali zawiezieni do Sum i tam część poszła jako uzupełnienie Pierwszej Dywizji im. T. Kościuszki, a reszta przeszła do tworzącej się Drugiej Armii Wojska Polskiego. Po poborze wieś stała się pusta, w kościele w niedzielę można było zobaczyć tylko kobiety, dzieci i gdzie niegdzie mężczyznę. Prace w gospodarstwie i w polu wykonywane były przez kobiety i dzieci. Nie wszyscy młodzi Ukraińcy poszli do wojska. Ci którzy zostali zaczęli tworzyć bandy UPA, które rozpoczęły napadać na polskie rodziny oraz na ludzi w ich mniemaniu niewygodnych. Na jednym zebraniu ustalili, że należy zamordować księdza Kotmija. Zebranie to odbywało się w jednym z domów niedaleko plebani. Po tym zebraniu właścicielka tego domu przyszła i ostrzegła księdza o grożącym mu niebezpieczeństwie. Polacy jak się dowiedzieli szybko zorganizowali transport dla nie go do Borszczowa. Z Borszczowa ksiądz Kotmij udał się pociągiem do kurii we Lwowie. Tam przebywał do chwili wyjazdu całej kurii w 1945 r. do Polski. Mieszkańcy z Korolówki mieszkający po wojnie w Kłodzinie spotkali go na odpuście św. Wojciecha w Gnieźnie. Po uroczystościach odpustowych spotkali się z nim na placu przed katedrą. Następnie ksiądz przeniósł się do Krakowa, gdzie pracował w Caritasie w diecezji w Krakowie.

Po tym wydarzeniu w Korolówce życie toczyło się spokojnie. W sąsiednich miejscowościach zdarzały się jednak rabunki i mordy na Polakach. Taka sytuacja trwała do 9 grudnia 1944 r. W 1944 roku święto Niepokalanego Poczęcia NMP przypadające w piątek 8 grudnia. Polacy powyciągali z kryjówek odświętną odzież, w której udali się do kościoła. Banderowcy napadli na Polaków w nocy z soboty na niedzielę. Obrabowali 7 zabudowań, spalili siedzibę gminy oraz dawny posterunek policji. Na posterunku mieszkała polska rodzina, która miała zrobiony schron. W schronie odnaleziono ich ciała, udusili się dymem. Po tym wypadku Polacy zaczęli uciekać do Borszczowa. Tam bandy UPA nie napadały z obawy przed wojskami radzieckimi. W krótkim czasie prawie wszyscy uciekli z Korolówki, pozostało kilkoro staruszków, małżeństwa polsko-ukraińskie oraz proboszcz ksiądz Stanisław Wyczesany.

Okres powojenny

Latem 1945 r. do Korolówki przyjechały pierwsze rodziny ukraińskie z powiatów Jarosław, Lubaczów, Przemyśl oraz z innych powiatów znajdujących się przy nowej wschodniej granicy Polski. Ludzi tych osiedlano na gospodarstwach Polaków, którzy już wyjechali lub byli przygotowani na wyjazd do Polski. Dziś Korolówka jest wsią kołchozową. Dopóki rządziła władza radziecka w tej miejscowości nic się nie działo. Dopiero po roku 1990 ruszyło budownictwo mieszkaniowe. Z początku wypełniano plomby przy istniejących ulicach, a następnie wyznaczono nowe działki, na których zaczęto budować nowe zagrody.

Jaskinia Optymistyczna

Jaskinia gipsowa, znajdująca się w lasach w pobliżu Korolówki. Jest to największy system jaskiniowy Eurazji i trzecia wśród jaskiń świata, po Jaskini Mamuciej i Jewel Cave. Jest to także największa gipsowa jaskinia świata. Powstała wskutek rozłamów spowodowanych ruchami tektonicznymi i działających później gipsowych procesów krasowych. Jej długość wynosi 230 km. Jaskinia jest położona na terenie o powierzchni 2 km², w warstwie gipsów z neogenu o grubości zaledwie 20 m. Jej korytarze są zwykle niskie i zamulone, często tworzą rozbudowane, kilkupoziomowe systemy. Jaskinia Optymistyczna została oficjalnie odkryta przez członków lwowskiego klubu speleologicznego „Cyklop”  w roku 1966, którzy początkowo zakładali, że ma mniej niż 3 km długości.

Przed lwowskim klubem speleologicznym wraz z dwójką kolegów odkrył ją, jako dziecko, Nikodem Kałuski podczas spacerów po lesie. Gdy znaleźli się przy wejściu do jaskini  Nikodem z kolegą postanowili wejść do środka. W drodze powrotnej miał ich prowadzić pies. Po pewnym czasie pies im się wyrwał i zaczął biec z powrotem, oni zaczęli go gonić, zobaczyli otwór i światło dzienne. Zaczęli wołać o pomoc kolegę, który pozostał na zewnątrz. Wejście, którym wchodzili do jaskini znajdowało się poniżej otworu przy którym właśnie się znaleźli. Przestraszeni tą przygodą już nie chcieli wracać. Z pomocą kolegi wydostali się przez otwór na zewnątrz.

 opracowano na podstawie materiałów uzyskanych od Eugeniusza Czerniagi

Mapa wojskowa z około 1930 r.


Wyświetl większą mapę

Korolówka losy oryginalny tekst Eugeniusza Czerniagi